Najczęściej popełniane błędy przy ocieplaniu domu
O błędach przy ocieplaniu domu można napisać całe tomy. Tu prezentujemy pierwszą „porcję” bardzo często występujących, a przy tym praktycznie niemożliwych do naprawienia.
Nieodpowiedni system
Dlaczego jeden producent oferuje kilka systemów ociepleń budynków? Ponieważ każdy jest dopasowany do konkretnych warunków. Przede wszystkim, nieco innych materiałów wymaga ocieplanie wełna niż styropianem. Jednak ważne są parametry wszystkich warstw ściany, dlatego nie można ich od tak sobie zmieniać, albo mieszać różnych systemów. Bo co z tego, że zastosujemy paroprzepuszczalny tynk (np. mineralny), jeżeli potem pomalujemy elewację farbą akrylową o niskiej paroprzepuszczalności?
Wszelkie wątpliwości, czy dany system będzie odpowiedni w naszej sytuacji, najlepiej skonsultować z doradcą technicznym producenta. W szczególności dotyczy to ocieplania istniejących domów. Tam sytuacja bywa nietypowa, np. izolujemy ściany trójwarstwowe albo dom stoi na zalesionej działce. Wówczas pole manewru w doborze materiałów jest ograniczone i tylko ktoś dysponujący dużą wiedzą, potrafi ocenić, które rozwiązanie będzie właściwe. Inaczej może się okazać, że kupiliśmy obiektywnie doby produkt, ale niedopasowany do potrzeb.
Złe przygotowanie podłoża
Ściany muszą być równe i zapewniać dobrą przyczepność oraz nośność. Inaczej nie da się stabilnie zamocować płyt termoizolacji, a wtedy tynk na nich będzie pękać. W skrajnych przypadkach same płyty mogą odpaść. Wystające nierówności, w rodzaju nawisów zaprawy, trzeba skuć. Wgłębienia zaś uzupełnić zaprawą, zanim zaczniemy kleić płyty. Nierówności podłoża nie mogą przekraczać 2 cm. Inaczej różnice w grubości kleju będą zbyt duże, wiążąc skurczy się on w różnym stopniu i efektem może być zwichrowanie płyt.
Przy docieplaniu istniejącego budynku trzeba koniecznie sprawdzić nośność tynku – głuchy odgłos przy opukiwaniu świadczy, że odspoił się od podłoża i trzeba go skuć. Tynk bywa też po prostu słaby. Dobrze jest zrobić test przyczepności nowego ocieplenia. W kilku, najbardziej podejrzanych miejscach, przyklejamy klocki styropianu o wymiarach ok. 10 × 10 cm. Po przynajmniej 2 dniach, gdy klej prawidłowo zwiąże, klocki odrywamy. Powinien rozerwać się styropian. Jeżeli odchodzi razem z fragmentami tynku, znaczy to, że stary tynk powinno się usunąć, bo nie zapewnia wymaganej nośności.
Powierzchnie nowych, surowych ścian powinno się zagruntować. Grunt wyrównuje chłonność podłoża i związuje drobne cząstki z podłożem, poprawiając przyczepność.
Wadliwe mocowanie
Prawidłowo naniesiony na płytę styropianu lub wełny klej to przynajmniej 5 cm szerokości pasmo na całym jej obwodzie oraz przynajmniej 6 placków kleju w środku, łącznie przynajmniej 60% powierzchni płyty. Brak pasma obwodowego powoduje, że pod płytami tworzą się ciągłe, puste szczeliny. Ponadto jej brzegi nie maja solidnego oparcia. Za to oszczędzanie na plackach kleju sprawia, że środek, główna część płyty nie ma oparcia i przyczepności.
Kołkowanie też nie jest często wolne od wad. Przede wszystkim kołki muszą być odpowiednio długie, dostosowane do materiału ściany nośnej oraz ocieplenia. Przykładowo, wełnę, jako znacznie cięższą mocuje się kołkami z rdzeniem stalowym, nie z samego tworzywa. Przyjmuje się przy tym, że kołek powinny być przynajmniej 5 cm dłuższe niż grubość ocieplenia. Typowe zagęszczenie kołków to 4 szt/m2 (czyli 2 na płytę) w środkowej części ściany oraz przynajmniej 6 szt/m2 przy krawędziach i wokół otworów okiennych i drzwiowych, bo tam ryzyko oderwania płyt jest większe. Uwaga! Kołkowanie przeprowadza się najwcześniej 2 dni po przyklejeniu płyt, gdy zaprawa klejowa już zwiąże.